22.06.2014

Pierwsze spotkanie

  Podążając za wielkim czarnym brytanem szłam w kierunku wielkiej opuszczonej fabryki czekolady, Budynek ten służył za dom tutejszemu klanowi wampirów. Weszłam i spokojnie się rozejrzałam.
Jest biały dzień, muszą tutaj być. Idąc na piętro wyżej prawie spadłam ze schodów. Nikomu się nie chciało ich naprawić, wampiry wolały latać. 
-Hoop Hoop. Wielki zły Nocny Łowca przyszedł was odwiedzić. 
 -No i co? Liczysz na mały poczęstunek?- Odpowiedział głos z góry. -Nie pogardziłabym szarlotką. 
Moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna. Miał wysuniętę kły, czarne włosy i bladą cerę. Zupełne przeciwieństwo lalusia ze Zmierzchu. 
-Niestety w naszej karcie dań nie mamy tego specjału. Możemy zaproponować coś innego? Np. Twoje serce? 
-Niestety w moim ciele nie ma tego specjału. Ale przejdźmy do rzeczy. Przyszłam tu w pewnej sprawie.
 -Nie wątpię.
 -Chciałabym ubić interes. Proponuję.... Wymianę. Potrzebuję waszej krwi.
 -Co dostaniemy w zamian?
 -Co chcecie?
 -Chcemy bezpieczeństwo. Zbliża się wojna Nefilim. Nie wątpię, że Podziemni ucierpią.
-Świetnie się złożyło. Właśnie mam zamiar iść na spotkanie z Jonathanem Morgensternem. Zapewnię wam bezpieczeństwo jeśli dostanę po kubeczku krwi od każdego wampira w Twoim klanie. 
-Jeśli usłyszymy to zapewnienie z ust Morgensterna to wtedy oddamy krew.
-Naturalnie.
  Uśmiechnęłam się i wyszłam. Jeśli mój plan wypali zdobędę nowych wojowników. Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu... Idąc szeroką ulicą mijałam setki samochodów. Wielu kierowców gwizdało na mój widok. Nie ma się co dziwić. Jestem oszałamiająco atrakcyjna. Długie brązowe włosy. Oczy o odcieniu pięknego błękitu. Figura modelki. Drogie ciuchy.
  Parę metrów przede mną stał Jonathan. Nareszcie....
                                                                ***
  Po jakichś 2 tygodniach od przeprowadzki do Londynu pomyślałem sobie że to już czas wyjść i pozwiedzać… nocne kluby. Pamiętam że ojciec szczególnie mówił mi o jednym. Zaraz… jak on się nazywał? Ach tak „inlusio timore” co po łacinie oznacza, iluzja strachu. Co prawda, jest to klub dla przyziemnych, ale takie miejsca zawsze mają drugie dno. Przecież nie przyjechałem do Londynu, wyłącznie na wakacje. To tutaj, znajduje się największe skupisko Nocnych Łowców w całej Europie. Nadal szukam sprzymierzeńców.
  No więc poszedłem, jak zawsze nienagannie ubrany, i tak jak przypuszczałem, strażnik zaprosił mnie na zaplecze i wpuścił, do chyba najlepszej dyskoteki jaką moje przecudowne oczy, miały zaszczyt oglądać. Wiedziałem że moja niezawodna intuicja i tym razem nie popełniła błędu. Już na pierwszy rzut oka widać było że to zdecydowanie nie jest miejsce, dla takich Nefilim jak na przykład Clary. 

  Niemalże wszędzie było ciemno, a jedyną oświetloną płaszczyzna była ogromna scena z setkami tańczących wampirów, wilkołaków, faerie no i przede wszystkim Nocnych Łowców . Na każdej ścianie wisiały kolorowe slogany a podłoga była pełna w fioletowym pyłku. Narkotyki faerie. Tylko raz miałem z nimi do czynienia. Tyle mi wystarczyło.
  Wszedłem na sam środek Sali i rozejrzałem się we wszystkich możliwych kierunkach.
Wtedy go zobaczyłem. Wysoki i przystojny młodzieniec wyłonił się z tłumu i zaczął szybkim krokiem iść w moją stronę. Zanim się obejrzałem, Dominic Astaroth stał tuż przede mną i patrzył się na mnie tym swoim irytującym spojrzeniem, przewiercającym mi łeb.
-Wiedziałem że tu będziesz - zaczął z uśmiechem.
-To było raczej oczywiste geniuszu. Ja bym miał nie pozwiedzać klubów nocnych?- zapytałem szyderczo.
-Jezu tyle Ci muszę opowiedzieć Johny!-
pamiętam to zdrobnienie. Nazywał mnie tak jak byliśmy mali.
-No i się zacznie. 10 godzina tortura. Czy ja naprawdę muszę słuchać nudnych historyjek z twojego życia Dom?
-Oj musisz, musisz. Nie widzieliśmy się 2 lata! Zresztą, mam dla Ciebie pewną informację która może Ci się spodobać.- mówiąc to Dominic zaśmiał się złowieszczo co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu że kumpluję się z idiotą-psychopatą.
  Jednak ku mojemu zdziwieniu news o którym wspominał był bardzo przydatny. Otóż okazało się że szanowne Clave również zaczęło gromadzić armię.
-Taa- parsknąłem -Prędzej się zesrają niż stworzą armię która mogłaby mnie pokonać
-Dobra stary będę lecieć siostra na mnie czeka w domu. Sam rozumiesz.- Siostrą Dominica była przepiękna, władcza Avis Astaroth. Zawsze się w niej bujałem jak byłem mały
-Czil, wiem jaka potrafi być Avis -zaśmiałem się-zresztą ja też już muszę lecieć-mówiąc to już w zasadzie kierowałem się do wyjścia więc po wypowiedzeniu ostatniej sylaby zdania, byłem praktycznie na zewnątrz.
  Była naprawdę piękna noc. Wręcz idealna na jakieś małe polowanko. Już miałem odchodzić, gdy nagle zobaczyłem jak jakaś zabójczo piękna dziewczyna zmierza w moją stronę. Ciekawe. Mam wrażenie jakbym ją już kiedyś widział.

1 komentarz:

  1. Meeeega, rozbuduj bardziej fabułę i będzie genialnie :)

    OdpowiedzUsuń